GRUZJA – DZIEŃ 4 – Tibilisi i okolice

Kolejny dzień.
Jak zwykle rano śniadanie, tym razem chleb i dżem ze sklepu. Sklepy są tu dość kiepsko zaopatrzone. Nie ma jogurtów, sera, mleka, a chleb jest dziwny.
W planie miałyśmy Macchetę czyli katedrę Sweti Choweli, monaster Dżwari i monaster Samtawro.
Metrem dojechałyśmy do stacji Didube, a stamtąd chciałyśmy łapać maszrutkę do Macchety, ale napatoczył się taksówkarz, który zaproponował nam dojazd za 30 GEL. Zgodziłyśmy się i potem okazało się, że to był strzał w 10.
Na początek pojechałyśmy do monasteru Dżwari (Krzyża Świętego). Monaster jest wzniesiony na szczycie stromego wzgórza górującego nad Macchetą. I na szczęście pojechałyśmy tam taksówką, bo potem zastanawiałyśmy się czy w ogóle można tam dojść z Macchety.
Monaster Dżwari jest przepiękny i jest związany z początkami chrześcijaństwa na terenie Gruzji. Jego powstanie jest datowane na 545r, kiedy na polecenie księcia Guarama wybudowano mały kościółek, w miejsce krzyża z winorośli, do którego przybywali wierni z całego regionu Kaukazu. Pod koniec VI wieku syn Guarama – Stefanoza I postanowił rozbudować kościółek, który nie mógł już pomieścić wszystkich chętnych wiernych. I tak, w prawie niezmienionej postaci, przetrwał do dnia dzisiejszego czyli można uznać, że jest to jeden z najstarszych kościołów na świecie.

Monaster już z daleka robi duże wrażenie
zresztą z bliska też
wnętrze raczej skromne
po wyjściu z Monasteru można zaopatrzyć się w pamiątki
widok z drogi
 niesamowite, prawda?
widok na Macchetę. Widoczna katedra Sweti Cchoweli
a tak można wyznać miłość 😉
Z monasteru rozpościera się przepiękny widok na Macchetę oraz na pasmo górskie Bagineti.
Po zwiedzeniu cerkwi skorzystałyśmy z kolejnej propozycji naszego taksówkarza i do Macchety dorzuciłyśmy zwiedzanie Uplisciche. Cena całodniowej wycieczki 70 GEL.
W związku z tym najpierw kierowca zawiózł nas do Uplisciche. Po drodze zatrzymał się i pokazał nam miejsce, gdzie wypieka się chleb. Coś w stylu piekarni, tylko z jednym piecem. Ku naszemu zaskoczeniu nasz kierowca kupił nam taki chleb, abyśmy mogły go spróbować. Chleb był bardzo dobry – słodki, z rodzynkami.

“piekarnia” 🙂
Po jakiejś godzinie dojechałyśmy do Uplisciche czyli do skalnego miasta. Na początku mieszkała tu społeczność, która używała naturalnych jaskiń do celów mieszkalnych. Później w X-VI w p.n.e. Uplisciche pełniło już funkcję miasta i było twierdzą przywódców plemiennych. Od VI w p.n.e było jednym z najpotężniejszych centrów politycznych, kulturowych i ekonomicznych, a także siedzibą królewską. Zostało poważnie zniszczone podczas najazdów mongolskich w XII w n.e., a ostatecznie upadło w XIV w. Prace wykopaliskowe rozpoczęto w latach 50 i odkopało mniej więcej połowę.
Spędziłyśmy tam dobrą godzinę, miasto warte zobaczenia, z pięknymi widokami. Po drodze spotykałyśmy wielu Polaków.

Uplisciche
jak widać sklepienia też są ciekawe
 
 
widok z Uplisciche na Kurę
wykopaliska?
 
bazylika
żeby nie było, że Gosia robiła zdjęcia tylko tabletem 😉
Po Uplisciche pojechałyśmy do Macchety. Na początek zobaczyłyśmy katedrę Sweti Cchoweli. Jest to XI wieczna świątynia, która była duchowym centrum Gruzji. Tutaj odbywały się uroczystości konsekracji królów i przywódców kościoła, śluby i chrzty koronowanych głów, a także chowani byli przywódcy narodu. Podczas najazdów na Gruzję świątynia służyła za schronienie mieszkańcom Macchety i okolicznych wiosek.
Legenda związana z katedrą: Pewien mieszkaniec Mcchety – Eliasz przebywał w Jerozolimie, gdy ukrzyżowano Jezusa. Podobno kupił on od rzymskiego żołnierza szatę, którą miał na sobie Jezus i przewiózł ją do swojego rodzinnego miasta. Pokazał relikwię swojej siostrze Sydonii, a ona po włożeniu jej na siebie zmarła na zawał serca wywołany emocjami. Ponieważ szaty nie dało się zdjąć z pleców Sydonii, została w niej pochowana, a wkrótce nad jej grobem wyrósł potężny cedr.Gdy w te strony przybyła św. Nino, poleciła drzewo ściąć i wznieść w tym miejscu kościół. Jednak drzewa nie dało się ściąć. Dopiero dzięki żarliwej modlitwie świętej drzewo się uniosło i można było rozpocząć budowę. Z drewna wyciosano 7 kolumn mających podtrzymywać sklepienie. Jedna z nich powstała z cudownego cedru i szybko okazało się, że ma ona właściwości uzdrawiające – tak świątynia zyskała swoją nazwę: Sweti Cchoweli czyli Życiodajna Kolumna. (legenda wg przewodnika wydawnictwa Pascal)
Sweti Cchoweli
jeszcze raz widok na monaster Dżwari
a tak Sweti Cchoweli była widziana z monastyru Dżwari
Sweti Cchoweli z innej strony
groby
a taki strój obowiązuje
🙂
krótki spacer dookoła katedry

Ostatnim punktem naszej wycieczki był monaster Samtawro. Według legendy to właśnie to miejsce wybrała św. Nino jako miejsce modlitwy. Sama cerkiew powstała w latach 30 IV w, ale wielokrotnie była zburzona podczas wojen. Obecnie znajduje się tam żeński klasztor.
My spędziłyśmy tam niewiele czasu. Byłyśmy już zmęczone całodziennym zwiedzaniem, no i sama cerkiew nie jest duża, a w dodatku odbywały się w tym czasie modły.

wejście do monastyru Samtawro
Jadąc w stronę Tibilisi poprosiłyśmy naszego kierowcę o polecenie jakieś dobrego i taniego miejsca, gdzie można zjeść. Zaza (imię naszego kierowcy) zatrzymał się przed Tibilisi mówiąc, że jest to restauracja, którą bardzo lubią Gruzini. I rzeczywiście miejscowych było dużo, jedzenie było bardzo dobre, a ceny przystępne. Jedyny problem był taki, że zapomnieli o jednym daniu, które zamowiłyśmy. Przez to musiałyśmy długo czekać.
Jeszcze przed powrotem do Tibilisi Zaza zaproponował nam swoje usługi na pod więzienie do Kazbegi za 100 GEL. Powiedziałyśmy, że się zastanowimy.
Po pożegnaniu z naszym miłym kierowcą, na targu w pobliżu stacji metra kupiłyśmy parę owoców i metrem wrocilysmy do hostelu.
Na wieczór urządziłyśmy sobie mały poczęstunek składający się z butelki gruzińskiego wina, które kupiłyśmy dzień wcześniej oraz z owoców. Dodatkową atrakcją byli Ukraińcy mieszkający w naszym hostelu, którzy też urządzili sobie małe przyjęcie ze śpiewami i grą na gitarze. Coś wspaniałego.

tak się spędza wieczory w Gruzji 🙂

0 thoughts on “GRUZJA – DZIEŃ 4 – Tibilisi i okolice

  1. Ze skalnych miast w Gruzji najbardziej podobało mi się w dawid Gareja. mimo że strasznie tam wiało. Vardzia robi wrażenie pod innym wzgęldem.
    Widok w Mchecie, taki jaki pamiętam 🙂 Pięknie!

Skomentuj Piotrek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *