Dzień długi, bo zaczął się jeszcze w Polsce. Moja podroż zaczęła się jeszcze w sobotę, a w Bangkoku byłyśmy w poniedziałek o 9 czasu lokalnego (w Polsce godz. 4).
Po zakwaterowaniu, a mieszkamy u sympatycznego francuza o imieniu Remi, ruszamy na miasto. Na pierwszy ogień poszedł Wat Arun. Prześliczna świątynia zbudowana na cześć hinduskiego boga świtu Arun, z niesamowitymi ceramicznymi detalami.
widok na Wat Arun z drugiej strony rzeki
jakiś pomnik, a w tle Wat Arun
wiadomo… ja i Wat Arun
wchodzimy do Wat Arun, a tam… złoty Budda
ceramiczne detale
Chińscy strażnicy
szczegóły na Wacie
Aga i Mondopa
a ku ku
pranga
stwory 😉
schody były strome. Ciężko było wejść, a jeszcze ciężej zejść
właśnie schodzimy
Agnieszka udaje groźną. Kto się boi??
Wat Arun leży nad rzeka Menam. I tak właśnie dostałyśmy się do tej świątyni – rzeką. W Bangkoku jest to popularny środek transportu. Są przystanki, jest rozkład jazdy. A bilet tani, bo kosztuje 15 BTH czyli jakieś 1,5zl.
nad rzeką
Kolejnym Watem, jaki zobaczyłyśmy, to Wat Suwannaram, a w nim mnicha udzielającego błogosławieństwa. Każdy mógł podejść i posłuchać błogosławieństwa. Jako, ze mój tajski składa się tylko z czterech slow (dzień dobry, dziękuje, tak, nie), to nie skorzystałam. Sama świątynia bardzo ciekawa, z ciekawymi malowidłami i złotym posagiem Buddy.
Wat Suwannaram
ała.. moja ręka
Buddy… jedne z pierwszych
wejście do Watu
detale na ścianach
malowidła na ścianach
lotos
w środku
mnich udzielający błogosławieństwa
Po Wat Suwannaram udałyśmy się do przystani i przeprawiłyśmy się na druga stronę rzeki. Już zmęczone postanowiłyśmy coś zjeść. Wybrałyśmy się do China Town i w pierwszej bocznej uliczce zjadłyśmy przepyszna zupkę. Aga po raz pierwszy musiała się posługiwać pałeczkami. Była z tego kupa śmiechu. Agnieszka miała szczęście, bo jestem wspaniałą nauczycielką, to nawet ją nauczyłam tej trudnej sztuki (Aga właśnie zagląda mi przez ramie i mówi, ze to ona jest po prostu wybitnie zdolna i będzie musiała założyć własnego bloga, żeby sprostować niektóre informacje ;)) Po jedzonku połaziłyśmy jeszcze po chińskiej dzielnicy i wróciłyśmy do domu.
Aga i pałeczki
spacerując po Chińskiej Dzielnicy znalazłyśmy taką świątynię
z takimi drzwiami
Ola, wstaw fotki. Pozdrawiam serdecznie AK
hejka kuzyneczko !!! blog zapowiada sie ciekawie… to ze jestes troche szalona wiedzialam, ale za az tak… zycze wam szalonych przygod i do przeczytania !!!! i.