HANOI

Jak wiecie z poprzedniego wpisu podróż do Hanoi była długa i męcząca, więc, gdy przybyłyśmy na couch postanowiłyśmy parę godzin odpocząć i dopiero późnym popołudniem ruszyłyśmy na miasto.
 
ot taka ciekawostka – drzwi wejściowe w wieżowcu naszego coucha
Niestety nasza gospodyni mieszka ok. 10 km od centrum, więc nie pozostało nam nic innego jak tylko skorzystać z komunikacji miejskiej. Do autobusu też miałyśmy kawałek, wskazówki naszej gospodyni za dużo nam nie pomogły i szybko straciłyśmy orientację w którą stronę iść. Na szczęście mamy XXIw i coś takiego, jak Google tłumacz i mapy google. Te pierwsze służyły nam gdy chciałyśmy się upewnić czy dobrze idziemy, a te drugie wskazywały (przeważnie) prawidłową drogę. Wniosek jest jeden. Angielski Wam za dużo tu nie pomoże. Agnieszka nawet stwierdziła, że prędzej ja się z nimi dogadam tym moim badziewnym angielskim niż ona tym swoim zaawansowanym 😉
 
w drodze na przystanek autobusowy
No, ale w końcu dojechałyśmy nad jezioro Hoan Kiem. Jedno z najbardziej popularnych miejsc w Hanoi. Można tu spotkać spacerując pary, Wietnamczyków ćwiczących tai-chi i staruszków grających w szachy. Jezioro leży w pobliżu starego miasta, a stare miasto wygląda jak wielki bazar ze straganami  i miejscami, gdzie można zjeść. A jedzenie to było coś, co w tym czasie najbardziej potrzebowałyśmy. Wybrałyśmy singapurską knajpkę. Jedzenie było ok. Potem pochodziłyśmy po tym wielkim bazarze, dziwiąc się, że jest aż tak poukładany tematycznie czyli na jednej ulicy były buty, na drugiej koszulki itd. No, bo co to za sens, że wszystkie osoby sprzedające buty i to identyczne są w jednym miejscu. Dopiero potem Agnieszka wyczytała, że dzieje się to na zasadzie: że skoro tobie się udało (czyli np. tu sprzedajesz buty), to czemu mi ma się nie udać.
 
jezioro Hoan Kiem
stare Hanoi
 
nasz obiad
I tak, na jedzeniu i chodzeniu po wielkim bazarze zwanym Old Hanoi, minęła nam godz. 21, a nasza gospodyni powiedziała, że ostatni autobus jedzie gdzieś ok. 21. Poszłyśmy na przystanek i okazało się, że ostatni autobus już nam uciekł. Pozostała nam taksówka. Szybko ją złapałyśmy, upewniłyśmy się, że licznik został włączony i po jakiś 30 min byłyśmy na miejscu. Cała ta wyprawa do centrum uzmysłowiła nam, że nasz couch, to nie był zbyt dobry pomysł, bo jest zbyt daleko od wszystkiego i tracimy zbyt dużo czasu na dojazdy. Postanowiłyśmy, że rano przeprowadzamy się do centrum, do hotelu. >>>TUTAJ<<< możesz szukać noclegów w Hanoi
Kolejnego dnia, wcześnie rano wyruszyłyśmy do centrum Hanoi. Ponownie skorzystałyśmy z miejskiego autobusu. Dojechałyśmy do hostelu, który dzień wcześniej zarezerwowałyśmy przez booking. Okazało się, że pokój nie jest jeszcze gotowy, więc zostawiłyśmy plecaki w recepcji i poszłyśmy na śniadanie.
W czasie, gdy jadłyśmy śniadanie lunęło i wtedy przypomniałyśmy sobie, że w Wietnamie właśnie jest pora deszczowa. Ale cóż, nie było czasu na narzekanie, włożyłyśmy nasze pelerynki przeciwdeszczowe i ruszyłyśmy do agencji turystycznej, żeby wykupić wycieczkę skuterową dookoła Sapa. Dzień wcześniej byłyśmy tam i powiedzieli nam, że cena ze wszystkim wynosi 39$. Pytałyśmy się kilka razy czy na pewno 39$, bo ta cena za wycieczkę 4 noce i 3 dni z pełnym wyżywieniem, noclegami i skuterami wydawała nam się śmiesznie mała, a oni za każdym razem potwierdzało, że tak, to 39$. Na miejscu okazało się, że cena wycieczki wzrosła do 259$, a ta wczorajsza cena była podana przez pomyłkę. Dziwne, machnęłyśmy na to ręką.
 
nasze śniadanko
i już wiemy czym jest pora deszczowa
na ulicach Hanoi
No nic. Pozostało nam zwiedzanie Hanoi. A skoro wciąż padało posytanowiłyśmy zacząć od Muzeum Kobiet Wietnamskich. Muzeum, w którym na 4 piętrach pokazana jest rola kobiet w Wietnamie poczynając od zaślubin i narodzin dzieci, kończąc na bohaterskich kobietach, które walczyły w Wietnamskich wojnach. Muzeum ciekawe, wiele ciekawych eksponatów, są opisy angielskie i francuskie. Co nas zaskoczyło? Jak wiele musi robić kobieta w Wietnamie. Pracuje w polu, zajmuje się domem, zarabia na utrzymanie całej rodziny. To zapytanie, po co jej mąż? Jak było wyjaśnione: mężczyzna WSPIERA kobietę ekonomicznie.

w Muzeum Kobiet
orszak ślubny, pod tym namiotem jest panna młoda
różne stroje kobiet
można spróbować ułożyć chustę w tradycyjne nakrycie. Udało mi się?
Po Muzeum Kobiet przyszedł czas na Świątynię Literatury. Najstarszy zespół architektoniczny w Hanoi. Świątynia składa się z 5 dziedzińców, z których dwa pierwsze to ogrody i jest wzorowana na oryginalnej Świątyni Konfucjusza. Bardzo ładny kompleks, chyba najładniejsze miejsce w całym Hanoi, ale warto przyjść kiedy nie ma tłumów turystów. Nam się to udało, bo gdy pochodziłyśmy do kasy biletowej to dopiero co przestało padać, a deszcz skutecznie odstrasza turystów.

 w Świątyni Literatury
Po tej atrakcji postanowiłyśmy pojechać na dworzec autobusowy, żeby sprawdzić o której godzinie wyjeżdżają autobusy do Sapa. I ponownie skorzystałyśmy z miejskiego autobusu, chociaż podróż zajęła nam prawie 1 godz. W czasie jazdy na dworzec podjęłyśmy decyzję, że jeśli będzie jakiś nocny kurs, to wyjeżdżamy jeszcze dzisiaj. Był. Decyzja została podjęta, czekała nas tylko ciężka przeprawa w hostelu, w którym miałyśmy zarezerwowany nocleg. Ale zanim tam poszłyśmy, to spacerowałyśmy po old Hanoi, zjadłyśmy coś na ulicznym straganie i zrobiłyśmy małe zakupy. I dopiero wtedy wróciłyśmy do hostelu. I tak jak myślałyśmy przeprawa była ciężka. Stanęło na tym, że musiałyśmy zapłacić połowę stawki czyli 152 000vnd. Życie.

 
w autobusie miejskim
 
No i znowu ruszyłyśmy w stronę dworca autobusowego. Miałyśmy jeszcze nadzieję, że na dworcu się odświeżymy, ale nadzieja okazała się płonna. Pozostały nam tylko chusteczki nawilżające. I po 22 ruszyłyśmy w stronę Sapa.
PODSUMOWANIE
  • Jeden dzień w Hanoi w zupełności wystarczy.
  • Nocleg koniecznie mieć gdzieś na starym mieście, bo to mocno ułatwi Wam życie.
  • Nie robić zakupów w okolicach jeziora, bo ceny są kosmiczne, a targowanie idzie ciężko. Lepiej zapuścić się w boczne uliczki.
  • Nie jeść tam gdzie siedzą turyści, szukać miejsc, gdzie siedzą tubylcy. Znajdziecie wtedy lepsze jedzenie i w dodatku tańsze.
  • Korzystać z mam Google i z tłumacza Google, to mocno ułatwia życie.
  • Jak to ujęła Agnieszka: nie szlifujcie przed wyjazdem angielskiego, bo i tak Wam to niewiele pomoże. Używajcie prostych słów i mówcie w stylu „Kali być, Kali mieć”, wtedy się szybciej dogadacie.
  • Komunikacja miejska ceny biletów 7 000 vnd.
  • Taxi – cena za kilometr od 8 000 – 10 000vnd. Upewnijcie się, że taksówkarz włączył licznik.
  • Cena za autobus do Sapa 240 000 vnd. Kobieta w naszym hostelu powiedziała, że u nich mogłyśmy kupić za 200 000 vnd.
  • I pamiętajcie, że plany są po to, żeby je zmieniać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *