Z OPOLA DO HANOI


I kolejną podróż czas zacząć. W tym roku ruszamy (po rocznej przerwie moją towarzyszką podróży jest Agnieszka) do Wietnamu. Spytacie się dlaczego Wietnam? Odpowiem krótko: bo nie było tanich biletów do Ameryki Pd. 😉 Myślałyśmy również o Birmie i Uzbekistanie, ale ostatecznie wybrałyśmy Wietnam.

Nasza podróż zaczyna się z dwóch różnych miejsc. Agnieszki z Zamościa, a moja z Opola (wiadomo, jak Ola to z Opola ;)) Ja miałam tą przyjemność jechania Pendolino, Agnieszka przeprawiała się busami. Podróż Pendolino to sama przyjemność, chociaż na trasie opóźnienie 30 min, a o gustach Agnieszki nie chce mi się pisać 😉
w Pendolino, strefa ciszy
Z Agnieszką spotkałam się już na lotnisku. Wspólnie się odprawiłyśmy i wsiadłyśmy do pierwszego, tego dnia, samolotu. Pierwszy przystanek – Doha. Tam krótki transfer (miałyśmy niecałą godzinę) i lot do Bangkoku.
W Bkk byłyśmy ok. 13 lokalnego czasu. Złapałyśmy taksówkę i pojechałyśmy na couch. Naszym gospodarzem była przesympatyczna Titima. Po odświeżeniu i dłuższej rozmowie z Titiną i jej synem na temat podróży, polityki, ludziach, jedzeniu itp. ruszyłyśmy na miasto. Początkowo miałyśmy duże ambicje, że pojedziemy na nocny market, ale ostatecznie skończyło się na budce z ulicznym jedzeniem bardzo blisko naszego miejsca zamieszkania. Po posiłku wróciłyśmy na nasz couch.
elektrycy w Bangkoku mają fantazję
i ponownie zaczynamy od zupy 🙂
Następnego dnia miałyśmy samolot o 6.10 więc pobudka była wczesna. Dojazd na lotnisko zajął nam jakieś 20 min, ale już na samym lotnisku wszystkie odprawy i kontrole ponad 1,5h, tak, że do samolotu wychodziłyśmy na 10 min. przed odlotem.
Lot był spokojny, bez przygód. Po wylądowaniu załatwiłyśmy sprawy wizowe (promesa załatwiona w Polsce, 1 zdjęcie i 25$) i już miałyśmy „good morning Vietnam” 🙂
na lotnisku
Do centrum pojechałyśmy autobusem nr 7 (koszt 70000 d), tam zjadłyśmy nasz pierwszy posiłek w Wietnamie, a stamtąd taksówką (100 000d) do naszego coucha. Tym razem naszym gospodarzem jest Lina.
nasz pierwszy posiłek w Wietnamie. Tutaj tego nie widać, ale zjedzony w towarzystwie, ubiegającego po ziemi, szczura. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *