Przejdź do DZIEŃ 15
Dzień relaksu. Pobudka o 7.30, śniadanie. Właścicielka robi pyszne śniadania i nawet zamiast omleta zrobiła jajko sadzone. No i jak zawsze owoce, sok, dostałyśmy nawet kakao i wędlinę i ser.
Dzień relaksu. Pobudka o 7.30, śniadanie. Właścicielka robi pyszne śniadania i nawet zamiast omleta zrobiła jajko sadzone. No i jak zawsze owoce, sok, dostałyśmy nawet kakao i wędlinę i ser.
Na dzisiaj miałyśmy zaplanowane byczenie na plaży. Tylko do tej plaży miałyśmy 15 km i postanowiliśmy pojechać tam rowerami. Rowery górskie. I zanim wyobrazicie sobie wypaśne rowery z przerzutkami, hamulcami hydraulicznymi, to napisze, że to były rowery górskie tylko z nazwy. Nie miały przerzutek, a hamulce działały ledwo ledwo.
w drodze na Peninsula Ancon
Rewolucja to niezależność
Ojczyzna albo śmierć
50 lat na straży. Idziemy po więcej
Po jakiejś pól godzinie dojechałyśmy na plaże. Potem okazało się, ze to nie była Peninsula Ancon, ale i tak było fajnie. Jedyny minus, ze potrzebne były buty do wody, bo w pobliżu była rafa. My wykorzystałyśmy nasze własne buty. Pożyczyłyśmy maski, posnurkowałysmy, pooglądałyśmy śliczne rybki. No i oczywiście opalanie. Po zejściu z plaży okazało się, że trochę przesadziłam z opalaniem i miałam cale plecy spalone, bo jak zwykle zapominałam sie smarować.
dojechałyśmy nad Morze Karaibskie
„nasza ” plaża
lenistwo całkowite 😉
Powrotna droga na rowerach była ciężka. Zmęczone pływaniem, słońcem, w dodatku w na niewygodnych siodełkach i w pełnym słońcu szybko się męczyłyśmy. Ja pod koniec nie dawałam już rady. Ale dojechałyśmy do naszej casy, po drodze robiąc kilka przystanków.
w drodze powrotnej
chwila na odpoczynek
i już jesteśmy w Trinidadzie i pijemy pyszny naturalny soczek
cennik okiennka
Che można spotkać na każdym kroku
Zrezygnowałyśmy z wieczornego spaceru na rzecz prania i pakowania. Pożegnałyśmy się z właścicielkami, które w ramach prezentu dały nam po cygarze i poszłyśmy spać.
ostatnie zdjęcia robione z „naszego” tarasu
zachód słońca
widok z tarasu
Przejdź do DZIEŃ 15
Widoki piękne! A co do rowerów to grunt, że Was dowiozły do tego pięknego miejsca. 🙂
Pozdrawiam, http://lirycznyzakatek.blogspot.com
Uwielbiam takie rowerowe wypady. W Chinach tak jeździłam po polach ryżowych a w Kambodży zjeździłam tak Angkor Wat! 🙂 Brawo, że dałyście radę 🙂
W podróżach super jest to, że nawet jeśli nie dotrze się tam gdzie się chciało, zawsze odkrywa się jakieś inne fajne miejsce! Na plażę na prawdę nie macie co narzekać! 🙂 Fajne te czerwone drzewa, co to takiego?
Świetne zdjęcia. Na jednym z nich uchwyciłaś jakiegoś ciekawego ptaka, powiedziałbym, że to czapla biała, gdyby miała żółty dziób zamiast czarnego, a tak to nie wiem:(
Czasami żałuję, że jestem leniwą kluchą i wolę jeździć autostopem niż rowerem. Wsiadając na dwukołowca można uchwycić piękno chwili – co ewidentnie Ci się udało.
Ten typowy napój to taka nasza "Mirynda"?
Wróciłem wykończony z pracy. Usiadłem. Czytam. I zazdroszczę bycia zmęczonym słońcem i pływaniem! 🙂