// wyjazd w lutym 2020r
//waluta Maroka – dirham marokański. Oznaczenia MAD, ale ja we wpisie oznaczam jako dh. Kurs: 1PLN=0,42dh. Marokańczycy liczą w ten sposób, że 10dh=1euro. Chyba, że są na tym stratni, to wtedy liczą po oficjalnym kursie ;P
Zapraszam na mojego fb: https://www.facebook.com/olazplecakiem/
Instagram: @olazplecakiem
Do Maroka pojechałam po raz trzeci. Pierwszy raz byłam tam w 2008 roku z biurem podróżny, drugi raz byłam tylko w Marrakeszu i ten wyjazd opisałam TUTAJ.
Ten wyjazd organizowałam wspólnie razem z Agnieszką, z którą już wcześniej podróżowałam do Tajlandii i Laosu, na Kubę i do Wietnamu.
Pierwszym problem, jaki pojawił się przy organizacji tego wyjazdu, to brak bezpośrednich przelotów z Polski. W rezultacie wymyśliłyśmy sobie, że polecimy przez Francję (ja) i Hiszpanię (Aga). Spotkałyśmy się w Fezie. A naszą podróż zakończyłyśmy, już wspólnie, w Krakowie. W tym wpisie opiszę tylko Maroko.
Słownik pojęć
Riad – stary dom bez okien na ulicę. Wewnątrz, w samym atrium często znajduje się ogród z fontanną lub basenem.
Dar – podobnie jak riad jest to stare domostwo z tym, że fontanna jest umieszczona na ścianie.
Kasba – wolnostojące fortece zamieszkiwane przez jedną rodzinę. Budowane na planie kwadratu, gdzie w każdym rogu znajduje się górująca nad budynkiem wieża obronna.
Ksar – ufortyfikowana osada lub siedziba plemienna, wznoszona z gliny i kamienia, często w oazach na pustyni na szlaku karawan. Dawały im (karawanom) schronienie i pobierały od nich podatki i opłaty za ochronę.
Przygotowania
Co zrobiłyśmy jeszcze w Polsce?
1. Kupiłyśmy bilety. Moja trasa: Kraków – Bordeaux – Fez – Marsylia – Kraków. Termin 07.02.2020 – 21.02.2020. Bilety kupiłam, jak zwykle, korzystając ze skyscannera.
2. Zarezerwowałyśmy noclegi w Fez i ja, dodatkowo zarezerwowałam nocleg w Bordeaux na booking.com
3. Zarezerwowałyśmy pobyt na pustyni w Morocco Dreams Tours. Wszystko załatwiałyśmy poprzez whats up (tel. +212 666 341 603)
4. Zarezerwowałyśmy samochód w Semi Car , też poprzez whats up. Numery znajdziecie na stronie internetowej.
Trasa ogólnie
Dzień 1
Przylot do Fez. Na lotnisku wymiana pieniędzy. Zakup karty sim. Przejazd taksówką do Dar Berrada. Zakwaterowanie. Krótki spacer po Medinie. Na wieczór spotkanie z Agnieszką. Nocleg
Dzień 2
Śniadanie w Dar Berrada. Zwiedzanie Fezu. Nocleg
Dzień 3
Śniadanie w Dar Berrada . Odbiór wynajętego samochodu – dostarczony przez pracownika wypożyczalni blisko naszego noclegu. Przejazd do Merzouga. Po drodze zatrzymujemy się na jedzenie i na punktach widokowych. Po dotarciu na miejsce od razu jesteśmy zabrane na camp na pustyni (samochód zostawiamy przy hotelu w Merzouga). Kolacja. Śpiewy i tańce przy ognisku. Nocleg.
Dzień 4
Wschód słońca na pustyni. Śniadanie. Podróż, na wielbłądach, do osady Berberów, tam lunch. Na wielbłądach ruszamy do oazy. Przejazd quadem na wysoką wydmę, na zachód słońca. Powrót, quadem na camp. Kolacja. Nocleg.
Dzień 5
Śniadanie. Przejazd quadem do Merzouga po samochód. Przejazd do Rissani. Zwiedzanie Rissani. Następnie przejazd do Kasbah w Tamnougalt. Zwiedzanie. Nocleg w Kasbah Omari w pobliżu wąwozów Todra.
Dzień 6
Śniadanie w Kasbah Omari. Wąwozy Todra i Dades. Następnie przejazd do Ouarzazate, zwiedzanie Muzeum Filmów. Nocleg w Riad Sarayas.
Dzień 7
Śniadanie w Riadzie. Przejazd do Ajt Bin Haddu. Zwiedzanie Ksaru. Następnie przejazd do Marrakesh. Po drodze liczne postoje na punktach widokowych. Zakwaterowanie w Riad Amir. Spacer na Plac Jemaa el-Fna. Nocleg.
Dzień 8
Śniadanie w Riadzie. Zwiedzanie Marrakeszu. Nocleg
Dzień 9
Śniadanie w Riadzie. Przejazd do Essaouira. Zwiedzanie. Przejazd do Safi. Nocne zwiedzanie Safi. Kolacja na mieście. Nocleg w hotelu Riad Asfi.
Dzień 10
Śniadanie w hotelu. Zwiedzanie Safi. Przejazd do Al-Dżadida. Zwiedzanie. Przejazd do Meknes. Nocleg w Riad Yanis.
Dzień 11
Śniadanie w Riad. Zwiedzanie Królewskich Stajni. Przejazd na lotnisko. Zwrot samochodu – odbierał pracownik wypożyczalni. Wylot do Marsylii.
Plan szczegółowy
DZIEŃ 1
Przylot do Fez 9.55.
Na lotnisku:
Odprawa paszportowa bez problemu. Nie potrzebujemy wizy, ale swoje trzeba odstać.
Po odprawie odbiór bagaży. Pieniądze można wymienić zarówno przed wyjściem z terminala lub po wyjściu. Są dwa kantory, w żadnym nie pobierają prowizji.
Po wyjściu z terminala można kupić kartę sim. Cena 100 dh.
Wszystkie te czynności zajęły mi ok 1,5h.
Z lotniska do Fez
Po wyjściu z budynku lotniska do miasta możemy dostać się na dwa sposoby: taksówką lub autobusem. Autobus kosztuje parę dirhamów (około 5), a taksówkarz zaczyna od 160dh. Od początku w planach miałam taksówkę. Po wyjściu podszedł do mnie taksówkarz, powiedział cenę i nie chciał się targować (!). Postanowiłam pójść na przystanek. W połowie drogi zobaczyłam jak odjeżdża autobus i wiedziałam, że następny przyjedzie za pół godziny. Usiadłam w pobliżu przystanku i po paru sekundach zostałam otoczona przez kilku taksówkarzy. Ponownie podali cenę 160dh. Ja im na to, że max jaki mogę dać to 100dh. Nikt się nie zgodził i wszyscy odeszli. Dopiero po kilku minutach jeden z nich podszedł i powiedział ok. Zatem można się targować, ale trzeba zejść niżej, w stronę przystanku, na parking.
Fez
Przejazd do Fez ok. 17 km. Kierowca podjeżdża tam gdzie może, resztę drogi trzeba przejść na piechotę. Drogę pokazują miejscowi, ale za tą przyjemność trzeba zapłacić parę dh, według uznania. Po zakwaterowaniu w Dar Berrada krótki spacer po Medinie. Obiad w restauracji, ale nie pamiętam nazwy. Późnym popołudniem powrót do Daru i spotkanie z Agnieszką. Nocleg.
Dar Berrada – warunki ok. Cena za 2 noce dla dwóch osób ze śniadaniem to 30 euro. Przepiękny widok z tarasu. Blisko murów Mediny, co ułatwia dojazd taksówką.
DZIEŃ 2
W planie całodzienne zwiedzanie Fezu.
Rano śniadanie, które było wliczone w cenie noclegu. W planie miałyśmy kilka atrakcji, nie wszystkie odnalazłyśmy. Do poruszania się po Medinie wykorzystywałyśmy aplikację Maps Me. Dawała radę i tyle. Bez problemu odnajdywała główne drogi, gubiła się w zakamarkach. Ktoś z was powie, to dam radę bez aplikacji. No cóż, nie dacie rady. Oczywiście możecie, ale wtedy musicie wynająć przewodnika lub co chwile będziecie płacić miejscowym, żeby wskazywali drogę. Aha… Mapy Google nie dawały rady 🙂
WAŻNE: miejscowi zawsze będą wam mówić, że źle idziecie, że tam jest wszystko zamknięte, że to ślepa uliczka i, że oni was zaprowadzą. W 99,9% kłamią. Uliczki nie są ślepe, tam coś jest i jest otwarte. Jeśli chcecie, żeby się od was odczepili mówcie do nich po polsku. To pomaga. Zaczniecie odpędzać się od nich po angielsku, to po was 🙂
Zwiedziłyśmy 2 Medresy: Bu Inania i Cherratine, mauzoleum Zaouia z Moulay Idriss II (tylko z zewnątrz, ale należy zobaczyć z rożnych stron), garbarnie Chouara Tannery (musicie koniecznie zobaczyć!), plac Seffarine, no i oczywiście odkrywałyśmy zaułki Mediny, w której ciągle się gubiłyśmy.
Jadłyśmy na straganach, próbowałyśmy miejscowych smakołyków.
Wróciłyśmy wieczorem, po zmroku.
DZIEŃ 3
Przejazd do Merzouga. Droga R503, a następnie N13. 470 km, teoretycznie około 7-8 godzin.
Śniadanie w Dar. O ósmej spotykamy się z przedstawicielem wypożyczalni, podpisujemy umowę, płacimy i dostajemy samochód – Forda fiestę (nic nie sprawdzamy, bo mamy pełne ubezpieczenie). Razem z nim jedziemy na stację benzynową i już samodzielnie wyruszamy w stronę Merzougi. Do nawigacji używamy Maps Me, która bardzo dobrze prowadzi. Mapy Google w Maroku nie pokazują kierunku, tylko lokalizację.
Przejazd do Merzouga
Po drodze zatrzymujemy się w wielu punktach widokowych, robimy sobie przerwę na jedzenie i odpoczynek.
Mapy Google pokazywały, że droga powinna nam zająć 7h. Nam zajęła prawie 11h. Około godziny 15 nasz pustynny przewodnik/opiekun zaczął się wypytywać gdzie jesteśmy i dlaczego tak długo to trwa 🙂
Docieramy do Merzouga przed godziną 21. Bez problemu znajdujemy naszych przewodników (dwóch). Jedziemy pod hotel, tam zostawiamy samochód i z bagażami zawożą nas na camp. I tak zaczyna się nasza przygoda na pustyni. Na miejscu okazuje się, że camp należy do tych luksusowych. Dostajemy bardzo duży namiot, z podgrzewanymi kocami i prywatną łazienką z ciepłą wodą. Tego wieczoru dostajemy jeszcze kolację (dla mnie jest wersja wegetariańska), jest i ognisko, i muzyka, i śpiewy.
DZIEŃ 4
Dzień na pustyni.
Wszystko zorganizowane i umówione jeszcze w Polsce. Korzystałyśmy z Morocco Dreams Tours. Targi, negocjacje i kontakt poprzez Whats up (tel. +212 666 341 603). Cena… obiecałam, że nie napiszę 🙂 Dostałyśmy bardzo dobrą cenę i obiecałam, że nie napiszę jaką 🙂 Poradzę tylko, że warto się targować. Ważne: przy negocjacjach wszystko szczegółowo omówcie, a na końcu zróbcie podsumowanie czyli napiszcie, że za taką cenę…. będzie to i to (wszystko szczegółowo, włącznie z posiłkami, każdą atrakcję, a nawet ze zdjęciami np. campu).
Pierwszego dnia oglądałyśmy pierwszy wschód słońca, który nas nie zachwycił, bo niebo było zachmurzone. Po śniadaniu ruszyłyśmy, na wielbłądach, do osady berberskiej. Tam swobodnie mogłyśmy się poruszać i zaglądać do każdego namiotu. Nasz przewodnik – Youssef, który sam jest berberem, opowiadał nam o życiu na pustyni.
Nasza gospodyni przyrządziła pyszną pizze, którą ze smakiem zjadłyśmy.
Potem, ponownie na wielbłądach pojechałyśmy na oazę. Po krótkim odpoczynku, na quadzie zostałyśmy odwiezione na wysoką wydmę, z której mogłyśmy oglądać piękny zachód słońca.
Quadem zostałyśmy odwiezione na camp. Tam kolacja, odpoczynek, żarty z naszymi „opiekunami” i spanie.
Więcej o przygodzie na pustyni.
DZIEŃ 5
Czas powrotu z pustyni.
Ponownie wstajemy przed wschodem słońca. Tym razem nie ma zachmurzenia, więc mamy okazję zobaczyć przepiękne kolory słońca.
Następnie śniadanie i szalony przejazd quadem do Merzouga. Rozliczmy się z naszym młodym kierowcą za całą wycieczkę, dziękujemy za świetną organizację i ruszamy w stronę wąwozów Todra.
Oczywiście, nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie miały zaplanowane „coś” po drodze.
Rissani
Trasą N13 około 40 km czyli niecała godzina.
Rissani odwiedzamy ze względu na targ, w tym targ osiołków oraz Mauzoleum Moulay Ali Cherif założyciela obecnie panującej dynastii Alawitów.
Targ mały, ale ciekawy. Na targ osiołków się spóźniłyśmy i zobaczyłyśmy tylko ostatki.
Samo Mauzoleum jest to miejsce zaciszne, pełne zieleni i kolorowych mozaik. Znajduje się w nim meczet, do którego nie można wchodzić, ale można zajrzeć przez otwarte drzwi. W Rissani spędzamy około 2 godzin.
Tamnougalt
Trasą N12 ponad 250 km czyli 3,5 godziny.
Pojechałyśmy tam przez pomyłkę, bo źle popatrzyłam na mapę. Tamnougalt najlepiej zobaczyć w drodze do Ouarzazate (Warzazat).
Na miejscu zwiedzamy kasbę z XVI wieku. Uważać na samozwańczych przewodników. Jeśli zacznie Was oprowadzać musicie mu zapłacić wg. Waszego uznania. Oczywiście zawsze jest to za mało 🙂
Po Tamnougalt ruszyłyśmy w stronę wąwozów Dades. Za cel wybieramy Todrę. Do przejechania mamy 250 km czyli ponad 3 godziny trasą N12 oraz R113. Wiedziałyśmy, że zajedziemy tam już po zmroku, więc pod koniec trasy zaczęłyśmy się rozglądać za noclegiem.
Wybrałyśmy Kasbah Omari. Warunki przeciętne, ale przekonała nas cena, po łatwych negocjacjach 150dh za pokój ze śniadaniem. Dużym plusem tego noclegu jest widok z balkonu i tarasu.
Kolacje zjadłyśmy w Kasbah.
DZIEŃ 6
Dzień zaczęłyśmy od śniadania, które było w cenie noclegu.
Wąwozy
A potem ruszyłyśmy w stronę wąwozu Todra. 16 km drogą R703. Zaraz jak się wjedzie do wąwozu jest parking. My przeszłyśmy się schodkami do góry oraz przejechałyśmy kilka kilometrów w stronę Agoudal. Widoki zapierające dech w piersi.
Następnie pojechałyśmy do Dades Gores. 70 km drogą N70 oraz R704. czasu nie podaję, bo tej trasy nie da się przejechać bez przystanków na fotki.
W Dades Gores ponownie przejechałyśmy kilkanaście km drogą R704 w stronę Agoudal. Z perspektywy czasu myślę, że popełniłyśmy błąd i trzeba było zrobić trasę Todra – Dades Gores przez Agoudal (R703 oraz R704 około 200km). Widoki pewnie byłyby niezapomniane. Jeśli macie więcej dni warto pomyśleć o „zaliczeniu” jakiegoś szlaku.
Warzazate
Po wąwozach ruszyłyśmy w stronę Warzazate. Droga R704 oraz N10. 130 km około 2h. Po drodze zatrzymałyśmy się na obiad, ale wyparłam z pamięci gdzie 🙂
W Warzazate chciałyśmy zobaczyć Kasbę, ale nie zdążyłyśmy. Myślę, że nic nie straciłyśmy. W zamian zwiedzamy Muzeum Kina. Bez szaleństw i dla dużych pasjonatów.
Postanawiamy dojechać do Ajt Bin Haddau. Jest oddalone tylko 30 km od Warzazate. Tam szukamy noclegu przez 2 godziny i nic nie znajdujemy. Ostatecznie wracamy w okolice Warzazate i nocujemy w Riad Sarayas. Cena pokoju 270dh ze śniadaniem.
DZIEŃ 7
Po śniadaniu, które miałyśmy w cenie ruszyłyśmy do Ajt Bin Haddau. Droga zajmuje nam jakieś pół godziny. Parkujemy na parkingu przy głównej ulicy i idziemy w stronę Ksar.
Tam spędzamy parę godzin. Ksar jest piękny i warto pobłądzić w uliczkach.
Jedziemy do Telouet Kasbah. Droga P1506, niecałe 50 km czyli godzina jazdy.
Kasbah na pierwszy rzut oka wydaje się niewarta zobaczenia. Dookoła pełno śmieci, wszystko się wali. Za to w środku zobaczycie prawdziwą perełkę – marokańskie wnętrza pełne mozaik i stiukowych zdobień.
Po zwiedzeniu Kasby ruszamy w stronę Marrakeszu. Droga P1506 oraz N9. 128 km i teoretycznie około 3h, ale część drogi prowadzi przez Atlas Wyskoki, więc jest to tylko teoria.
Droga do Marrakeszu jest przepiękna, więc co chwilę zatrzymujemy się, żeby zrobić zdjęcia, a nawet w pewnej chwili zatrzymujemy się, żeby napić się herbaty. Wybieramy hotelik z restauracją, a co najważniejsze, z pięknym widokiem. Dopiero, gdy wjeżdżamy w Atlas Wysoki przestaje być już tak pięknie.
Gdzieś po drodze zatrzymujemy się na obiad.
Do Marrakeszu dojeżdżamy w godzinach późno popołudniowych. Wybrałyśmy hotel Riad Amir ze względu na bliskość murów Mediny. Riad bardzo ładny, chociaż mógłby być bliżej najważniejszych atrakcji. Parkujemy samochód i idziemy do hotelu. Zakwaterowanie, kolacja, gdzieś w miejscowych knajpkach i spanie.
DZIEŃ 8
Marrakesz
Po śniadaniu w Riadzie ruszyłyśmy na zwiedzanie Marrakeszu. Nie będę opisywać co można zobaczyć w tym mieście, bo Marrakesz opisałam TUTAJ, a tu pisałam co warto w Marrakeszu.
Co bym dorzuciła do tej listy?
Muzeum Marrakeszu. Sale są przepięknie ozdobione marokańskimi mozaikami i fontannami. Dodatkowo znajduje się tam sporo eksponatów związanych z miastem – stroje, biżuteria, lampiony, obrazy, dzbanki itp. Naprawdę warto wydać 60dh.
Na kolację warto wybrać się do miejscowej restauracji obok cmentarza żydowskiego. Tanio, smacznie, lokalnie, a gospodarz przemiły.
DZIEŃ 9
Przejazd do Essaouiri. Droga: N8 i R207. 185 km prawie 3h. Po drodze można zobaczyć słynne kozy na drzewach. Niestety, jest to atrakcja dla turystów, więc kozy są przywiązywane do gałęzi i stoją na małych platformach.
Essaouiria
Parkujemy w pobliżu portu.
Na początek zwiedzamy port. Śmierdzący, ale warto się tam wybrać ze względu na niesamowite kolory i mewy. Potem Medina, po której spacerujemy 1-2h. Warto odwiedzić sklepiki, które są malutkimi manufakturami. Mi się najbardziej podobały te z wyrobami w drewnie.
W Essaourii jemy obiad, ale nie mogę polecić nic ciekawego, bo jedyne co znalazłyśmy, to jedzenie robione pod turystów.
Następnie jedziemy do Safi. Wybrałyśmy drogę wzdłuż oceanu czyli R301. Około 120 km czyli 2h jazdy samochodem.
W Safi parkujemy obok naszego hotelu Riad Asfi (cena 230dh za pokój ze śniadaniem). Kolacje jemy w miejscowej restauracji Boucherie et Grillade EL HACHADIA. Lokalnie, tanio (45dh za dwie osoby) i pysznie. W dodatku miła i pomocna obsługa.
DZIEŃ 10
Safi
Śniadanie w hotelu.
Przed 9 ruszamy na Medinę, która o tej godzinie jest pusta i cudowna. Spacerujemy uliczkami. Następnie idziemy nad wybrzeże i przez jakiś czas oglądamy fale. Ponownie wracamy do Mediny. Około godziny 11 otwierane są stragany. Safi słynie z ceramiki i to nas najbardziej interesuje. Bardzo szybko podchodzi do nas chłopak, który proponuje nam oprowadzenie po miejscowych manufakturach i opowiedzenie o sposobach wytwarzania ceramiki. Dajemy się „porwać”.
Chłopak oprowadza nas przez około 2h. Bardzo interesująco opowiada, odpowiada na każde pytanie. Pokazuje nam ciekawe miejsca, wyjaśnia każdy etap wytwarzania ceramiki. Wycieczka jest fajna i pouczająca. Nasz przewodnik zachowuje się jak typowy Marokańczyk czyli ciągle nas dotyka, mówi do nas „siostro” i oczywiście liczy na coś więcej. Na szczęście nie przekracza pewnej granicy.
Wycieczka, zgodnie z naszymi przewidywaniami, kończy się u niego w sklepie. Ku jego rozczarowaniu nie kupujemy wiele i ostro się targujemy. No cóż… to nasz przedostatni dzień w Maroku i pieniążki nam się kończą.
Odprowadza nas na suk, pokazuje nam swoje miejsce na bazarze i… daje nam w prezencie po ozdobnym talerzu oraz zaprasza nas na herbatę.
Tam rozmawiamy i już wiemy, że nasz Przewodnik szuka europejskiej żony. Mina mu mocno rzednie, gdy mówimy, że mamy mężów i dzieci. W końcu odprowadza nas do samochodu i odpuszcza.
Jedziemy do Al-Dżadidy drogą R301, prawie 150 km, która zajęła nam 2,5h.
Al-Dżadida
Nas interesowała przede wszystkim portugalska cysterna i od razu się do niej skierowałyśmy. Wstęp 60dh. Jest to podziemny zbiornik na wodę z XVI w. Robi naprawdę duże wrażenie.
Po wyjściu z cysterny idziemy nad wybrzeże, żeby zobaczyć portugalskie ufortyfikowania oraz spacerujemy Mediną. W Al-Dżadidzie spędzamy około 2h.
Następnie drogą: A1, A5 oraz A2 jedziemy do Meknes. Trasa liczy 370 km i zajęła nam prawie 4h. Do Meknes docieramy na wieczór. Po burzliwych poszukiwaniach noclegu decydujemy się na Riad Yanis. Tanio (240dh za pokój), w Medinie, ale blisko zewnętrznych murów. Sympatyczny właściciel, chociaż ciężko się z nim porozumieć, bo mówi tylko po francusku.
DZIEŃ 11
Meknes
Ostatni dzień w Maroku. Śniadanie jemy w Riadzie. Przed wyjazdem spacerujemy po Medinie, ale nie zachwyca nas. Wracamy do Riadu, żegnamy się z właścicielem i idziemy do samochodu.
W planie mamy dwie rzeczy: wydruk kart pokładowych, bo w Maroku nie honorują tych w aplikacji i potrzebna jest papierowa. Poprzedniego wieczoru próbowałyśmy to zrobić na obrzeżach Mediny, ale liczyli sobie za jedną kartkę jak za złoto.
Drugą rzeczą było zwiedzeni Sułtańskiej Stajni.
Zaczęłyśmy od rzeczy najważniejszej czyli wydruk kart pokładowych. Bez problemu znalazłyśmy punkt wydruku, wystarczyło tylko wpisać w mapę google.
Pozostały nam tylko stajnie. Cena wejściówki to 60dh i naprawdę warto wydać te pieniądze. Miejsce cudne, chociaż nic tam nie ma. Dla nas to jedne z piękniejszych miejsc w Maroku. I wciąż nie wiem dlaczego 🙂
Po stajniach pozostało nam tylko pojechać w stronę lotniska. Drogą A2, która liczy 70 km jedziemy 1,5h. Po drodze, w przydrożnym barze zatrzymujemy się na zupę.
Docieramy na lotnisko, tam zdajemy samochód i pozostało nam już tylko wsiąść do samolotu lecącego do Marsylii.
INNE UWAGI:
Aby poruszać się po drogach Maroka wymagane międzynarodowe prawo jazdy. Wyrabia się je w 1 dzień, bez egzaminów. Koszt ok. 35 zł. Konwencja Genewska lub Wiedeńska. W wypożyczalni tego nie sprawdzają, proszą tylko o polski blankiet. Policja, która kilka razy nas zatrzymała nie sprawdzała tego dokumentu. Zatrzymuje tylko po to, żeby wlepić mandat. Podsumowując… Czy wyrabiać międzynarodowe prawo jazdy? Ciężko mi doradzić, bo mimo, że ani w wypożyczalni, ani policja tego nie wymagają, to nie wiem jak zachowa się ubezpieczyciel, gdy w razie wypadku będziemy się starać o odszkodowanie. Ja na wszelki wypadek wyrobiłam i polecam wyrobić.
POLICJA
To osobny temat. Łapią turystów po to, żeby dać mandat. Gdy złapali nas pierwszy raz byłyśmy pewne, że nie przekroczyłyśmy prędkości, mimo tego kazali nam zapłacić mandat. Agnieszka się uparła, tak jak tylko ona potrafi, zrobiła im awanturę, kazała wezwać przełożonego i… puścili nas wolno. Trwało to wszystko około pół godziny. Kolejny raz złapali nas (tzn. Agnieszkę, bo tylko ja łapali na przekroczeniu prędkości) i wtedy było wiadomo, że przekroczyłyśmy prędkość, więc awantura odpadała. Agnieszka tym razem pożartowała, pośmiała się i puścili nas wolno. Co więcej Aga dostała od nich mandarynki 🙂 Złapali nas po raz trzeci i sytuacja się powtórzyła, za wyjątkiem mandarynek.
Policjanci najczęściej łapią w miastach lub na ich obrzeżach. Szczególnie w miastach turystycznych. Cena mandatu? Jak to w Maroku, różnie i jak zawsze należy się targować.
DROGI
Różnie. Najczęściej bardzo dobre. Najgorszy odcinek był w stronę Marrakeszu w górach Atlas. Należy uważać na dziury (są kiepsko oznaczone) oraz dziwne ograniczenia prędkości (patrz wyżej).
Ogólnie nie ma dużego ruchu dlatego zdarzało się nam jechać sporo kilometrów i nie mijać żadnego samochodu. Oczywiście sytuacja zmienia się w miastach, gdzie ruch jest dużo większy, w dodatku brakuje jakiś sensownych zasad ruchu 😉 Nie polecam wjeżdżać do mediny. Jest ciasno i można tam się naprawdę pogubić.
Autostrady są płatne, cena zależy od ilości przejechanych kilometrów. W sumie zapłaciłyśmy około 100 dh.
NOCLEGI
Fez – Dar Berrada – ok
Merzouga – Morocco Dreams Tours – polecam
Wąwozy – Kasbah Omari – warunki przeciętne, ale polecam
Warzazate – Riad Sarayas – polecam
Marrakesz – Riad Amir – ok, trochę za daleko od głównych atrakcji
Safi – Riad Asfi – ok, blisko wszystkich atrakcji
Meknes – Riad Yanis – polecam
Z noclegami w Maroku jest dziwna sprawa. Właściciele lubią, gdy rezerwuje się pokoje przez booking. Tylko raz udało nam się „ugadać cenę” poza booking, tak, żeby im i nam się to opłacało (w Safi).
Noclegi warto rezerwować wcześniej, wtedy ceny są dużo niższe i jest większy wybór. My nie miałyśmy takiej możliwości, bo nasza trasa tworzyła się z dnia na dzień 🙂
Wydaje mi się, że jeśli jest taka możliwość, to można potargować się o cenę poprzez Whats up. Działało to w Jordanii i myślę, że w Maroku to też zadziała.
JEDZENIE
Kilka razy korzystałyśmy z restauracji. Jeśli jest to restauracja dla turystów, to ceny są zbliżone do cen w Polsce, jeśli znajdziecie taką dla miejscowych, to cena około 50dh dla dwóch osób. Bardzo często korzystałyśmy ze street food i wtedy cena to tez było około 50dh za dwie osoby. Oczywiście dominował tażin 🙂
CENY – ROK 2020 (przed pandemią covid)
Maroko jest raczej tanie, o ile umiecie się targować. Najwięcej kosztowało nas wynajęcie samochodu 240 euro (ubezpieczenie bez wkładu własnego i z pełnym ubezpieczeniem) oraz benzyna (przejechałyśmy ponad 2500 km).
Bilet (Kraków-Bordeaux-Fez-Marsylia-Kraków)+ bagaż około 750 zł. Można taniej i bez takich kombinacji.
Samochód z ubezpieczeniem 240 euro (do podziału na dwie osoby)
Benzyna w przeliczeniu około 1000 zł (do podziału na dwie osoby)
Nocleg w Fez 133zł za dwie noce dla dwóch osób ze śniadaniem.
Nocleg w Merzouga – był wliczony w cenę całego Touru. O cenę trzeba się targować, zaczynają się od 45 euro za tour od osoby. Im lepsze warunki, im więcej atrakcji, to cena rośnie.
Nocleg w okolicach wąwozu Todra – 150dh ze śniadaniem za pokój.
Nocleg w Warzazate – 116 zł ze śniadaniem za pokój
Nocleg w Marrakesz – 187 zł za dwie noce ze śniadaniem za pokój
Nocleg w Safi – 230dh – ze śniadaniem za pokój
Nocleg w Meknes – 240dh – ze śniadaniem za pokój
Bilety atrakcji od 10dh do 60dh.
Kawa – nie piłam. Z doświadczenia wiem, że jest bleee.
Herbata 1-2dh
Tażin – 50dh
Woda 3-6dh
Pamiątki kupować w dużych miastach (Fez, Marrakesz), na targowiskach i się targować.
Koszt całkowity: w Polsce wydane 800 zł, w Maroku + Francja 350euro. Duży koszt wygenerował samochód i benzyna, a koszty dzieliłyśmy tylko na dwie osoby.
ZAKUPY
Co warto przywieźć z Maroka? O tym pisałam TUTAJ. Mimo, że to wpis o Marrakeszu, to odnosi się do całego Maroka. Ciągle polecam czarne mydło i lokalne, naturalne kosmetyki.
BEZPIECZEŃSTWO
W Maroku jest bezpiecznie. Pamiętajcie, że jest to kraj nastawiony na turystów, który żyje z turystów, więc wiele tym turystom wybacza. Nie zapominajcie jednak, że jest to kraj muzułmański. Szanujcie ich religie i zwyczaje.
Należy też pamiętać, że samotne kobiety są narażone na zaloty Marokańczyków. Nam się taki amant przytrafił w Safi i przez dwie godziny nie mogłyśmy od niego uciec. Pomogła dopiero informacja, że jesteśmy szczęśliwymi mężatkami oraz obietnica, że Agnieszka zapozna go ze swoją siostrą 🙂 Obietnicy nie dotrzymała.
Jeśli masz więcej pytań zapraszam do kontaktu:
email: alektaskin@gmail.com
fb: https://www.facebook.com/olazplecakiem/
instagram: @olazplecakiem