KUBA – DZIEŃ 23 – powrót do domu

Dzień wyjazdu. Agnieszka wciąż wygląda jak zdechlak, ale po tym jak zażyłam porannej kąpieli w oceanie, razem poszłyśmy na śniadanie. 
Po drodze Aga załatwiła taksówkę za 25 CUC (można było utargować z 5 CUC, ale nie miała na to siły) na lotnisko. 

ostatnie zakupy



Śniadanie zjadłyśmy w El Posti (czy jakoś tak). Maja tam bardzo dobre jedzenie.
Potem powrót do casy, ja poszłam popływać (no, bo co miałam robić?), Aga poszła spać. Potem pakowanie, co było dużą sztuką, bo jakoś trzeba było zabezpieczyć te butelki rumu w głównym bagażu.
nasz taksówkarz i jego taxi 
Aga w drodze na lotnisko
Z lekkim opóźnieniem (nasza wina, bo się nie wyrobiłyśmy z pakowaniem) wyjechałyśmy na lotnisko i po 40 min byłyśmy na miejscu. A stamtąd, po uiszczeniu opłaty lotniskowej 25 CUC i 45 min opóźnieniu, wyruszyłyśmy do Paryża. A z Paryża do Berlina. 
W Berlinie okazało się, ze nasze bagaże nie zdążyły w Paryżu na samolot do Berlina. Musiałyśmy odczekać w kolejce na zgłoszenie zaginionego bagażu. Trochę to trwało. 
Potem Txl na kolejkę, a stamtąd na stacje ZOB na Polskiego Busa.
 
Zdechlak w kolejce Txl. 
Widzicie, co ja musiałam znosić? 😉
Przy stacji postanowiłyśmy coś zjeść w TEOS BISTRO (naprzeciwko dworca). Bardzo dobre jedzenie. Pomieszanie chińskiego z arabskim, ale bardzo dobre. 
A potem pożegnanie i każda ruszyła do swojego domu. Ja do opola, Aga do Zamościa.
Bagaże dotarły do nas po dwóch dniach, ale mój dotarł do Zamościa, a Agnieszki do Opola. Okazało się, że nie zauważyłyśmy, że w Hawanie na lotnisku, przyklejono na odwrót naklejki.
Na drugi dzień bagaże były już we właściwych domach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *