KUBA – DZIEŃ 15 – Cmanguay

Przejdź do DZIEŃ 16

Wczesna pobudka, bo 7.30 musiałyśmy być już na dworcu. Tym razem bez śniadania, bo właścicielka casy zawsze robiła śniadanie na 8.30, nie przejmując się naszymi wcześniejszymi prośbami.
Na dworcu Aga kupiła bilety do Camanguay (cena 15 CUC + 1 CUC za bagaż), a, że miałyśmy trochę czasu do odjazdu, poszła poszukać coś na śniadanie. Znalazła pyszne bułeczki z… jajecznicą 🙂 za 7 CUP. Pychotka i w dodatku nie musiała  daleko szukać.

rozkład jazdy…
…i ceny
takimi autobusami podróżują turyści – Viazul,…
… a takimi tubylcy
Potem podroż autobusem. Po raz pierwszy korzystałyśmy z Viazul. Bardzo komfortowe warunki, klimatyzacja działa na maxa, wiec warto zabrać ze sobą polar. Podróż trwała 5 godzin razem z godzinną przerwą na posiłek (naszym zdaniem niepotrzebny). Po dotarciu do Camanguey kupiłyśmy bilet do Santiago de Cuba na następny dzień (18 CUC). W międzyczasie dotarła do nas właścicielka casy. Początkowo myślałyśmy, ze przyjechała po nas z mężem, ale po dotarciu na miejsce okazało się, ze to jakiś sąsiad, który zażyczył sobie za przejazd 5 CUC. 
Sama casa nie spodobała nam się. Malutki pokój z jednym łóżkiem, a w ubikacji nie działająca spłuczka i brak deski klozetowej. No i daleko od centrum. Po pól godzinie zdecydowałyśmy się na zmianę casy. Aga poinformowała o tym właścicielkę, a ta zdziwiona zapytała “ale dlaczego?”. Po wyjaśnieniach Agi, ta pokazała, gdzie należy odkręcić wodę, aby działała spłuczka oraz przyniosła deskę klozetową. Wyjaśniła, ze większość gości woli ubikacje bez deski (??????). Postanowiliśmy przemęczyć się tę jedną noc.
Wyruszyłyśmy na zwiedzanie miasta. Wzięłyśmy rowerową taksówkę i pan nas obwiózł po centrum Camanguey. W naszym planie na początku miałyśmy jedzenie. Po krótkich poszukiwaniach znalazłyśmy paladar czyli restauracje dla miejscowych. Zamówiłyśmy kurczaka z ryżem i sałatką. Smakowało nam. No i zapłaciłyśmy ok 130 CUP za dwie osoby czyli jakieś 5 CUC.
Po obiedzie poszłyśmy jeszcze na lody, które jak wszystkie słodycze na Kubie były bardzo słodkie.
czekamy na obiad. Ja pełna powagi…
…, a Aga oddaje się swojemu ulubionemu zajęciu 
czyli wyśmiewa wszystkie zdjęcia, na których jestem ;))
nasz obiadek
i popularne napoje na Kubie
no i lody 🙂
No i w końcu spacer połączony ze zwiedzaniem. Najpierw Parque Ignacio Agramonte z konnym pomnikiem Agramonte. Ignacio Agramonte to kubański bohater narodowy walk o niepodległość
Potem kościół Iglesia de la Mercer. I tam złapała nas burza. Postanowiliśmy ją wziąć na przeczekanie, szczególnie, że pioruny tak uderzały, że Aga powiedziała, że się stamtąd nie ruszy ani na krok. I tym sposobem załapałyśmy się na kubańską msze. Po kościele kontynuowałyśmy spacer po Camanguay. Wróciłyśmy do Parque Ignacio Agramonte, żeby przyjrzeć się kościołowi, w którym Jan Paweł II odprawił msze. A potem spacerkiem do domu. Po drodze wypiłyśmy soczek naturalny i zjadłyśmy parę ciasteczek.

spacerując po Camanguay
Iglesia de la Mercer
 
Matka Boża Miłosierdzia
Matka wszystkich Kubańczyków
Na prośbę weteranów wojny o niepodległość, papież Benedykt XV ogłosił ją Patronką Kuby w dniu 10 maja 1911.
Papież Jan Paweł II podczas wizyty na Kubie koronował ją Królową Kuby w dniu 24 stycznia 1998.
Módl sie za nami!
Che jest wszędzie
Wdzięczni mieszkańcy Camagüey 
umieszczają tą tablicę na pamiątkę wizyty Papieża Jana Pawła II w mieście w dniu 23 stycznia 1998
biblioteka
Aga – zawodowy fotograf


Przejdź do DZIEŃ 16

0 thoughts on “KUBA – DZIEŃ 15 – Cmanguay

Skomentuj Monika Łukowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *