Słyszałam parę opinii, że jedzenie w Tajlandii jest najlepsze na świecie. I rzeczywiście jest dobre. Nawet bardzo dobre. Jest tylko jedno “ale”. Nie wszystko. Zdarzały się wpadki, a może czasami miałyśmy za duże oczekiwania?
I trzeba też uważać, bo niestety, bywa pikantne, bardzo pikantne.
Najbardziej smakowało nam jedzenie w Chang Khong w naszym Guesthousie. Przepyszne jedzenie jest w Bangkoku w China Town i dzielnicy hinduskiej.
W Chang Mai odkryłyśmy shakei owocowe i delektowałyśmy się nimi przez cały Laos. Gdy byłyśmy głodne ratowało nas jedzenie na patyku zwane przez nas szaszłykami.
Dla Agnieszki nr 1 to omlet-naleśnik z cukrem i słodkim mlekiem w Chang Mai. Dla mnie? Nie mogę się zdecydować 🙂
Na pewno wiele nas ominęło, wiele nie odkryłyśmy. Ale to jest kolejny powód, żeby tam wrócić.
od tego zaczynał się prawie każdy posiłek – od robienia zdjęć. Zwariowane turystki
nasze pierwsze jedzenie w Tajlandii. Od razu trafiłyśmy na pyszną zupę. No i Agnieszka pierwszy raz posługiwała się pałeczkami
tu znowu trafiłyśmy na hinduską knajpkę, do której wróciłyśmy ostatniego dnia. Ten sosik był rewelacyjny
omlety, jajka w każdej postaci i do wszystkiego
naleśniki bywały lepsze i gorsze. Tu widać jaka wersja 😉
to była dziwna restauracja. Sami miejscowi, coś w stylu stołu szwedzkiego, no i każdy dostawał własny gril. Dominowały owoce morza. (Kanchanaburi)
u Samarta było pyszne domowe jedzenie. Typowo tajskie
shake owocowy… w tym się zakochałyśmy
a to jedzenie uznałyśmy za najlepsze (Chang Khnog)
ryż z warzywami i jajkiem – najczęściej zamawiana potrawa przez Agnieszkę
czasami była zwykła prowizorka, ale też było dobre. Szczególnie, jak dorzuciło sie do tego zestawu parę pysznych owoców
lody w Luang Prabang. Miałyśmy swoją ulubioną lodziarnię. A co!
w Laosie próbowałyśmy też regionalnych dań
niektóre nam smakowały
a inne tak sobie
uliczne jedzenie. Kolorowe, wyglądające na pyszne. Często się zdarzało, że nie miałyśmy pojęcia co to jest, ale czasami próbowałyśmy. I raz okazywało się strzałem w dziesiątkę, a raz kompletną kichą
pisałam coś już o jajkach? Tu przepiórcze
szaszłyki często nas ratowały przed głodem
te kiełbaski były pyszne. No i były nadziewane ryżem
a ta pani miała pyszne zupy
ten pan sprzedał, wg Agnieszki, najlepsze jedzenie w całej podróży. Potem ciągle tego szukała
nr 1 wg Agi
po długich poszukiwaniach w Bangkoku został znaleziony naleśnik…
ale był niedobry, bo z jajkiem
jeżeli jedzenie ze straganów, to jedzenie na ulicach i na kolanie
no i te ich pakowanie wszystkiego w woreczki foliowe
jedzenie pałeczkami zostało opanowane do perfekcji
ale sztućce też były w akcji… no przynajmniej widelec
a czasami dawałyśmy sobie radę bez sztućców i bez pałeczek. Tu zostałyśmy poczęstowane ryżem z bananem pieczonym na grillu w liściach bananowca
nasze stoły (chodniki, ławeczki) czasami były zastawione bogato, a czasami bardzo skromnie
tu nasz ostatni posiłek w Tajlandii
a tu pierwszy po powrocie do Bangkoku
tu w Sukhothai ratowałyśmy się szaszłykami z każdej części kurczaka
a tu w Chang Mai nasze jedzenie na murku
ryż był dobry
zupa dziwna, kleista
a tu bardziej szczegółowo możecie się przyjrzeć jedzeniu
no i gwoźdź programu… Agnieszka jedząca kaczkę. Myślicie, że jej smakowała??
i na koniec parę przepisów od Samarta. Może ktoś coś ugotuje
Definitywnie: http://migrationology.com/2010/03/100-best-thai-dishes-to-eat-in-bangkok-ultimate-eating-guide/ wystarczy wskazać zdjęcie, albo jak się wymawia i nagle w menu zamiast "fry rice" pojawiają się bardziej wyrafinowane potrawy.
Takie zdjecia na dobry poczatek dnia…Sprong rolls rulez!
Ojej. Zdecydowanie apetyczny wpis 🙂 Tak, ja też słyszałem wielokrotnie, że Tajlandia= super jedzenie.
Ja chyba coś nie umiałam. Owszem jadłam w Tajlandii dość duzo, ale jakoś bez ochów i achów. Żeby było śmiesznie, teraz tajską kuchnię uwielbiam 🙂
Ja jem oczami, więc bardzo mi odpowiada, że jest tak kolorowo. A jakie smaki u nich dominują? Słodkie, kwaśne? Jak wiemy nie wszystko, co dobrze wygląda też świetnie smakuje i odwrotnie.